„Do Rzeczy”: jak Rosja ogrywa Polskę

„Do Rzeczy”: jak Rosja ogrywa Polskę

„Sikorski gate” i wyczekiwanie Donalda Tuska na reakcję Rosjan obnażają słabość polskiej polityki wobec Kremla. Pod przykrywką „nowego otwarcia” rząd Platformy dawał się ogrywać Rosjanom, zaniedbując interesy własnego kraju. W najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – jak Rosja ogrywa Polskę. 

Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: czy Radosław Sikorski pogrzebał swoją polityczną przyszłość, czy do rozmowy Putin-Tusk naprawdę doszło, jak rząd prowadzi grę pozorów, dlaczego radiowa „Trójka” bojkotuje nową płytę Pawła Kukiza i w czym tkwi tajemnica sukcesu Anny Lewandowskiej.

Łagodnie zaprzeczając słowom Radosława Sikorskiego o propozycji Władimira Putina w sprawie rozbioru Ukrainy, Donald Tusk próbował uspokajać sytuację wokół Platformy. Dziura załatana, teraz trzeba wybrać wodę – skomentował słowa byłego premiera prominentny eurodeputowany PO. Jednak nie zmienia to faktu, że w partii wszyscy omijają dziś byłego szefa MSZ szerokim łukiem. Nie pierwszy raz partia ma problem z powodu tego, że „Sikorski coś chlapnął”. Jednak nigdy wcześniej sprawa nie była tak poważna, bo dotychczas zarówno słowa Sikorskiego, jak i ich kontekst nie podważały sensu polityki rządu PO. Zastanawiające w całej sprawie jest nie tylko długie milczenie Rosjan, którzy unikali komentarzy, by dopiero w czwartek oficjalnie stwierdzić, że „Sikorski zaplątał się w faktach”. Dopiero wtedy głos zabrał Donald Tusk. Sprawy nie można jednak uznać za zamkniętą, bo trudno ostatecznie stwierdzić, czy Sikorski rzeczywiście się pomylił, czy też to może Donald Tusk mija się z prawdą. Zwłaszcza że na propozycję Putina „rozbioru Ukrainy” składaną nie tylko Tuskowi wskazuje wiele źródeł. W takiej sytuacji trzeba odpowiedzieć na wiele pytań, które cała sprawa rodzi. Czy polski premier nie stał się pionkiem w grze, która nie służyła Polsce? Więcej o polskiej polityce wobec Rosji w nowym „Do Rzeczy” pisze Wojciech Wybranowski.

Radosław Sikorski znów stał się Radkiem, a nawet Radziem – politykiem, którego trudno traktować poważnie – ocenia z kolei Kamila Baranowska. I przypomina historię o tym, jak pewna Brytyjka specjalizująca się w polityce zagranicznej już w 2007 r. charakteryzowała naszego wtedy świeżo upieczonego ministra spraw zagranicznych jednym zdaniem. The main interest of Radek Sikorski is Radek Sikorski – mówiła, dodając, że to największy kłopot, jeśli chodzi o tę postać. To widać wyraźnie po ostatniej aferze. Po co Radosław Sikorski powiedział to, co powiedział „Politico”? Dlaczego akurat teraz? Chciał zaszkodzić Tuskowi, czy może nowej premier? Czy były to przemyślane słowa? Nie wydaje mi się, że tak sobie nieumyślnie chlapnął. Radek zawsze był efekciarzem i myślę, że świadomie to powiedział, chcąc zrobić wrażenie na amerykańskim dziennikarzu (…) Nie wykluczam, że Sikorski mógł pomieszać daty, okoliczności spotkania, kontekst etc. – ocenia polityk z koalicji. I nie przewidział, że będzie z tego afera? Nadal nie może w to uwierzyć – dopowiada rozmówca „Do Rzeczy”. Czy dalsza polityczna kariera byłego szefa polskiej dyplomacji stanęła właśnie pod znakiem zapytania? 

Takie słowa ze strony Putina rzeczywiście mogły paść. Zwłaszcza że o tym, iż Ukraina jest sztucznym tworem i nie zasługuje na byt państwowy, Putin mówił do wielu polityków, w tym do George’a Busha – mówi w rozmowie z „Do Rzeczy”  Antoni Macierewicz. Jego zdaniem, niektórzy bagatelizują to i tłumaczą, iż była to charakterystyczna dla działania byłego funkcjonariusza KGB próba zaskoczenia oraz zdominowania rozmówców. Inni traktują jako typową prowokację polityczną. Jednak jeśli takiego spotkania nie było i słowa o rozbiorze Ukrainy nie padły, to dlaczego Donald Tusk publicznie tak długo milczał? – pyta Macierewicz. Czy zatem Sikorski okłamał opinię publiczną? (…) Gdyby to było kłamstwo Sikorskiego, a więc niebywały w historii polityki europejskiej atak na premiera Polski i w istocie na politykę rządu Tuska ostatnich siedmiu lat, to trudno sobie wyobrazić, że kierownictwo PO pozostawia Radosława Sikorskiego nadal na stanowisku marszałka Sejmu. Czyniąc tak, w istocie aprobuje takie metody walki politycznej i to, że oszczerca jest drugą osobą w państwie. (…) Dlatego sądzę, że w pierwszej połowie 2008 r. miały miejsce rozmowy między Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem, których sens był taki, jak opisał to Radosław Sikorski – twierdzi Macierewicz w rozmowie z Cezarym Gmyzem. Pełny takt wywiadu – w nowym „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” także o tym, że nikt bardziej niż Ewa Kopacz nie pasuje na premiera kończącej się drugiej kadencji rządów koalicji PO-PSL. Następczyni Donalda Tuska to kwintesencja gry pozorów partii rządzącej: jej twarz młodnieje mimo przybywających lat, co trzeba raczej przypisać serii zabiegów niż prowadzeniu zdrowego trybu życia. Planem rządzenia jest utrzymanie władzy, a nie dokonywanie zmian w państwie, a w jej ustach często pojawia się słowo „prawda”, choć została przyłapana na kłamstwie, i to w sprawach bardzo poważnych – pisze z kolei Mariusz Staniszewski. I dodaje, że ani premier, ani Platformie Obywatelskiej nie chodzi o podniesienie jakości prawa i sprawności administracji ani o polepszenie warunków rozwoju oraz ułatwienie życia przedsiębiorcom czy o obniżenie kosztów funkcjonowania państwa. Celem Platformy jest stworzenie pozorów – by wydawało się, że jest ładniej i czyściej. (…) Gdy zrozumie się taką wizję rządzenia, przestają dziwić działania, które z pozoru wydają się irracjonalne – pisze publicysta tygodnik. Rządowa gra pozorów – w nowym „Do Rzeczy”. 

W „Do Rzeczy” także o tym, dlaczego radiowa Trójka wojuje z Pawłem Kukizem. Po kłopotach z promocją poprzedniej płyty „Siła i honor” (2012), którą po kolei bojkotowały publiczne stacje radiowe, po przemilczeniu świetnego kawałka i teledysku nagranych w hołdzie walczącym na Majdanie, nie powinno być żadną niespodzianką, że nowy album Kukiza „Zakazane piosenki” czeka ten sam los. Teoretycznie powinno być inaczej, bo żyjemy w kraju, w którym media publiczne mają obowiązek promować pluralizm, wolność słowa, prezentować różne punkty widzenia, a nawet wspierać polskich artystów. Od komercyjnej strony dwa lata temu krążek „Siła i honor” osiągnął status Złotej Płyty, więc teoretycznie mediom zależeć powinno na nowych utworach wykonawcy, którego ludzie chcą słuchać i kupować. Praktycznie wiadomo, że to, czy ktoś chce słuchać piosenek Kukiza, czy nie, ma akurat najmniej do rzeczy. Kukiz nie cierpi establishmentu artystycznego i politycznego III (…), jest celem krucjaty „Gazety Wyborczej”, która usilnie stara się przyprawić mu gębę faszysty i homofoba, ostro jedzie po Magdalence oraz Okrągłym Stole, nie zamierza bratać się z Rosjanami, a jednocześnie prezentuje też nieprzejednaną opcję antyniemiecką. Teraz do długiej listy „przewin” Kukiza jako obywatela nieprawomyślnego doszła kolejna – Kukiz kandyduje na radnego – pisze w „Do Rzeczy” Piotr Gociek. Czy wszystkim celebrytom kandydowanie zamyka drogę na antenę? O tym w najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Na łamach „Do Rzeczy” również - Anna Lewandowska, która właśnie wydaje pierwszą książkę. Jak często w takich przypadkach, trwają zwyczajowe spory o to, ile zawdzięcza sławnemu mężowi, a ile sobie samej. Studenci marketingu powinni śledzić ten modelowy przykład wprowadzenia produktu na rynek. Lewandowska ma swoje pięć minut. Była anonimową żoną gwiazdy futbolu, ale postanowiła wyjść z cienia. Konsekwentnie buduje swój wizerunek, promując sportowy styl życia, zdrową dietę i ćwiczenia. Jest jej sporo dookoła: w reklamach i akcjach Społecznych. Ale jest przy tym alternatywą dla zalewających Internet szafiarek, vlogerów, youtuberów, trenerów osobistych, fitness instruktorów. Wartość reklamowa Anny Lewandowskiej wyceniana jest na ponad 200 tys. zł, co plasuje ją na 92. miejscu w rankingu „najcenniejszych gwiazd polskiego show-biznesu”. Pierwsze miejsce na tej liście zajął… Robert Lewandowski. Jak pracuje ten duet i w czym tkwi potencjał sukcesu Lewandowskiej – w nowym „Do Rzeczy”. 

Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 27 października 2014. E-wydanie będzie dostępne u dystrybutorów prasy elektronicznej. Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego. Jest pismem konserwatywno-liberalnym. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka, Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary Gmyz, Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein.